Marie’s POV:
Co to do cholery było?
Jego dotyk, jego spojrzenie, jego uśmiech. W zasadzie czułam, jakby wtedy cały
świat zatrzymał się wokół nas. Ten chłopak jest idealny. Tylko skąd zna moje
imię? Kurwa,musiał o mnie pytać.
Usiadłam na jednej z wolnych ławek w parku i rozejrzałam
się, odgarniając swoje włosy z twarzy które rozwiał mi wiatr. Jak zwykle, Cassie się spóźnia. Tak w
zasadzie, przyzwyczaiłam się do tego, ta dziewczyna jest zakręcona. Westchnęłam
ciężko pod nosem i sięgnęłam po torebki po telefon, sprawdzając, czy mam od
niej jakieś nieodebrane połączenie. Nic. Jakby kompletnie zapomniała o moim
istnieniu.
Nagle poczułam jak moje oczy zakrywa para zimnych dłoni.
Zaśmiałam się lekko pod nosem i chwyciłam nadgarstki osoby, odsuwając dłonie od
swojej twarzy i odwróciłam głowę. Cassie. Uśmiechnęłam się delikatnie i
musnęłam jej policzek.
-Hej, czemu tym razem się spóźniłaś?- spytałam rozbawionym
głosem, unosząc brew i oblizałam dokładnie usta, spoglądając jak dziewczyna siada
na ławce obok mnie.
-Jest taki chłopak…- zaczęła a jej policzki przybrały kolor
różu. Jest taki chłopak. Woah, jakby to było coś nowego, Cassie.
-Opowiadaj- odparłam z uśmiechem i usiadłam wygodniej,
skupiając całą swoją uwagę na niej. Uwielbiałam, kiedy była szczęśliwa, to
sprawiało, że ja również taka byłam. Chciałam, żeby Cassie było jak najlepiej,
zasługiwała na to w zupełności po tym co się zdarzyło z ostatnim chłopakiem.
Czy wszyscy faceci na świecie są bez serca?
-Ma na imię Justin, w zasadzie to mieszka naprzeciw ciebie,
może kojarzysz.- odparła, na co mój oddech zatrzymał się. Masz Marie odopwiedź
na swoje pytanie. Nie mogę w to uwierzyć. Przecież dosłownie przed chwilą ten
chłopak ewidentnie mnie podrywał a teraz… Kurwa, dlaczego ja się tym tak
przejmuję? Nie znam go. Westchnęłam cicho i spojrzałam ponownie na dziewczynę,
kiedy chciała kontynuować.
-Kiedy szłam do ciebie, on mnie zawołał, chyba robił coś
przy samochodzie.- wzruszyła ramionami, a ja poczułam jak moje serce się łamie.
Spokojnie, Marie, daj jej kontynuować.- Zapytał o moje imię i zaproponował mi
sopotkanie u niego w domu, dzisiaj.- dodała i pisnęła podekscytowana, klaszcząc
w dłonie jednak jej mina zrzedła, kiedy dostrzegła mój wyraz twarzy.- Dlaczego
się nie cieszysz?- przekrzywiła głowę w bok, marszcząc brwi, na co wymusiłam
słaby uśmiech.
-Cieszę się, Cassie- westchnęłam cicho, starając się ukryć
rozczarowanie tryskające z moich oczu.- Po prostu mam zły dzień.- skłamałam i
westchnęłam cicho, nic więcej nie mówiąc.
Czemu łudziłam się, że on taki nie jest? Byłam śmieszna,
przecież właśnie na takiego wyglądał, dlaczego nie mogłam sobie od razu
odpuścić? I dlaczego w ogóle mnie to obchodzi? To tylko kolejny idiota, który
bawi się dziewczynami, powinnam w ogóle nie zwracać na niego uwagi. Ale nie
potrafię wyrzucić go z głowy, tym bardziej przez to, co zdarzyło się ostatnio.
-Okej, pomożesz mi się przygotować na dziś?- spytała z
nadzieją, a ja wykrzywiłam usta, wzdychając.
To twoja przyjaciółka, Marie, wspieraj ją.
-Jasne, że Ci pomogę- odezwałam się po chwili z wymuszonym
uśmiechem i wstałam z ławki, patrząc jak ona robi to samo. Nie zamierzałam jej
powiedzieć o tym, co czuję. Nie chciałam jej znowu rozczarować. Każdy chłopak,
z którym kręciła, bawił się nią. Nie chciałam, żeby wiedziała, że Justin taki
jest. Przynajmniej nie teraz, niech się trochę nacieszy.
***
Kiedy byłyśmy już u mnie, Cassie podeszła do mojej szafy,
wyrzucając wszystkie ciuchy na podłogę.-Cassie?- uniosłam brew i zaśmiałam się
cicho.- Nie zapominaj, że to moja własność, ale jasne, pozwalam ci.- mruknęłam
rozbawiona, kręcąc głową i opadłam na łóżko, przyglądając się dziewczynie,
która nie zwracając uwagi na moje słowa przymierzała ubrania. Po chwili stanęła
przed lustrem w moich ulubionych rurkach i białym crop topie. Kurwa, wyglądała
w tym pięknie i jednocześnie seksownie, a co jeśli to spodoba się Justinowi?
Nie mogę na to pozwolić.
-Um, nie, Cass, te spodnie Cię pogrubiają.- wymamrotałam,
wzruszając niewinnie ramionami i oblizałam usta. Dziewczyna spojrzała na mnie
zdziwiona, ale bez słowa założyła jakieś inne spodnie. W tym wyglądała również
dobrze, ale dałam sobie już spokój, jej ciało nie pozwalało na to, żeby
wyglądać źle.
-Tak jest dobrze?- spytała, na co skinęłam głową i
westchnęłam. Wiem, że jest ona moją przyjaciółką, ale tyle się starałam dla
tego chłopaka. Poznałam go pierwsza, już go zaklepałam.
-Tak Cassie, jest świetnie.- wymusiłam uśmiech i podniosłam
się z łóżka, podchodząc do dziewczyny. Nie mając zamiaru pozwalać, aby zazdrość
brała nade mną kontrolę, pomogłam jej w ułożeniu włosów i zrobieniu makijażu.
Powinnam odpuścić sobie tego chłopaka, znam go dwa dni. Marie, ale Ty przecież nigdy nie odpuszczasz, pamiętasz? Tak,
bardzo dobrze. Ale czasami jestem bardzo dobrą aktorką.
-Mamy spotkać się nad rzeczką za 10 minut, więc lepiej już
pójdę.- powiedziała, a z jej głosu aż tryskała radość. Mieszane uczucie
ogarnęło moje ciało, cieszyłam się, że Cassie była szczęśliwa, ale
nienawidziłam tego, że Justin chciał zabawić się i mną i nią.
Odprowadziłam dziewczynę do drzwi wejściowych i musnęłam jej
policzek ustami, życząc jej powodzenia. Zamknęłam za nią drzwi i westchnęłam
ciężko, chwilę myśląc. Stanęłam przed lustrem, wiszącym na ścianie i
przeczesałam swoje włosy palcami, wpatrując się w moje odbicie,w którym widziałam
tylko pustą idiotkę. Nie powinnam była w ogóle się angażować, jest mnóstwo
chłopaków na świecie,a ja przejmuję się tylko jednym, którego znam dwa dni. Nie
ośmieszaj się Marie, to nienormalne. Przeciez to niemożliwe, żeby chłopak,
którego ledwo znasz, panował nad twoimi uczuciami.
Nagle wszystkie moje myśli odrzucił jeden głupi pomysł. Bez
zastanowienia chwyciłam swoją bluzę z wieszaka i ostatni raz przeglądając się w
lustrze, wyszłam z domu. Naciągnęłam rękawy bluzy na ramiona i zwinnym krokiem
zbiegłam z trzech schodków, aby po chwili znaleźć się na chodniku. W drodze do
miejsca, w które zmierzałam, moje myśli toczyły ze sobą walkę. Marie, do cholery, co Ty wyprawiasz?
Zachowujesz się jak psychopatka, nie idź tam. Ale z drugiej strony, zależy Ci
na Cassie i nie chcesz, żeby Justin potraktował ją jak zabawkę. Czy to aby
na pewno chodzi tylko o to?
Po chwili znalazłam się już nad rzeczką. Rozejrzałam się i
ujrzałam sylwetkę dziewczyny, którą bardzo dobrze znałam. Po chwili za nią
pojawiła się kolejna osoba, jednak nie rozpoznałam jej, bo miała założony
kaptur. Zmarszczyłam brwi, próbując odgadnąć, kim jest tajemnicza osoba, ale
ciemności jakie panowały o tej godzinie nie pozwalały mi na to. Westchnęłam
cicho, po chwili uświadamiając sobie, że to pewnie Justin, więc podeszłam do
jednego z drzew, znajdujących się bliżej nich i ukryłam się za nim. Boże, zachowuję się jak wariatka.
Chłopak zakrył oczy brunetce i drugą dłonią chwycił jej nadgarstek. Ponownie
zmarszczyłam zdezorientowana brwi, przyglądając się tej całej sytuacji. Co on
robi? Może chce jej zrobić niespodziankę? Dziewczyna podskoczyła lekko, jednak
nic nie zrobiła, stojąc jakby zahipnotyzowana w miejscu. Sprawca gęsiej skórki
na mojej ciele, pociągnął Cassie za rękę za sobą, chwilę później znikając za
samochodem. Wszystko jasne. Chce ją przelecieć.
Pisk to jedyne co usłyszałam chwilę później.
***
Jak myślicie, kim jest ta tajemnicza osoba? I co chciała zrobić Cassie? Myślicie, że to Justin? Piszcie w komentarzach! Do następnego :)
boże, chcę kolejny -kami
OdpowiedzUsuńCO TU SIE DZIEJE I KIM JEST T OSOBA BO TROCHE BOJE SIE O CASSIE I MAM NADZIEJE ZE TO NIE JUSTIN I ZE JEJ NIE KRZYWDZI CZY COS???????/spreyen
OdpowiedzUsuńZakochałam sie w tym ff
OdpowiedzUsuńjesli justin ją zgwalci to masz w ryj! chcę juz nastepny -p
OdpowiedzUsuńHej przepraszam z gory za zawracanie dupy, ale potrzebuje pomocy.. Nie mam pojecia jak dodac buttona na bloga, czy moglabys pomoc? Bardzo prosze :)
OdpowiedzUsuńpieprz sie weras next juz
OdpowiedzUsuńŚwietny do następnego!! INFORMUJESZ MOZE O NOWYCH ROZDZIALACH
OdpowiedzUsuńtak,jesli masz twittera to zapraszam do RT mojego tweeta,link w notce pod 2 rozdzialem:)
UsuńJeśli to Justin i zrobi coś Cassie to cie zabije:) Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że to nie Justin, a przynajmniej mam taką NADZIEJĘ. :O
OdpowiedzUsuńRozdział jest po prostu genialny <3 Czekam nn :)
Zapraszam do siebie: http://take-me-to-heaven-fan-fiction-pl.blogspot.pl
Przepraszam za spam
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię na moje fan fiction:
http://18th-street-jbff.blogspot.com/
"Życie na ulicy nie jest dla słabych. Oni zdążyli się o tym przekonać."
http://priest-jbff.blogspot.com/
"Zobacz, jak Justin Bieber spełni się w roli księdza!"
http://getting-closer-jbff.blogspot.com/
"Wrócił po niemal trzech latach, po wielu wyrządzonych krzywdach. A ja? Ja nadal nie potrafię przestać go kochać
Super rozdział. Dupek z tego Justina.
OdpowiedzUsuń